Głupi żart czy prawdziwe zagrożenie? Fałszywe zgłoszenie o topielcu postawiło służby na nogi
W poniedziałkowe popołudnie po fałszywym zgłoszeniu o topielcu w Ruskim Stawku straż pożarna oraz policja musiały stawić czoła niecodziennej sytuacji. Zgodnie z prawem odpowiedzialną za fałszywe zgłoszenie kobietę czeka teraz surowa kara.
Służby ratunkowe z Gorzowa Wielkopolskiego stanęły w poniedziałek na nogi po zgłoszeniu o rzekomym topielcu w Ruskim Stawku. Na miejsce zdarzenia skierowano pięć zastępów straży pożarnej, w tym łódź, oraz policję. Informacja o topiącym się mężczyźnie, przekazana przez nieznajomą kobietę, okazała się fałszywa.
Bartłomiej Mądry, rzecznik gorzowskiej straży pożarnej, podkreślił, że wszystko wskazuje na to, że był to nieodpowiedzialny żart. Agata Kądziołka z Komendy Miejskiej Policji w Gorzowie dodała, że teraz najważniejszym zadaniem jest ustalenie tożsamości kobiety, która wywołała niepotrzebny alarm.
Gorzowianie są zszokowani tak nieodpowiedzialnym zachowaniem. Chociaż sytuacja była żartem, służby ratownicze traktują ją poważnie. Fałszywe zgłoszenie może bowiem zasłonić prawdziwe wezwanie o pomoc. Kobieta, jeżeli zostanie odnaleziona, będzie musiała stawić czoła konsekwencjom swojego działania, w tym karze aresztu, ograniczenia wolności lub grzywny.